sobota, 25 czerwca 2011

Jedzenie w Indiach


Ok, zrobię sobie przerwę w pisaniu o tym jak mi ciężko. Bo są też pozytywne aspekty pobytu tutaj. Poza niesamowicie pozytywną energią płynącą od dzieciaków, muszę przyznać, że urzeka mnie indyjska gościnność. Przedwczoraj, gdy podziękowałam za kolację, moi gospodarze powiedzieli, że jestem teraz członkiem rodziny i nie chcą żadnych formalności (pozostaje tylko pytanie: czy słowo „dziękuję” to formalność?).

Jedzenie w Indiach jest ostre – to fakt. Powoli się przyzwyczajam i zaczynam je lubić. Ale nie jestem w stanie jeść tutaj dużo. Moi gospodarze śmieją się, że jem tyle co małe dziecko. Dopiero dziś - czwartego dnia mojego pobytu – byłam w stanie zjeść porcję o wielkości słusznej dla dorosłego człowieka.

Jem jak prawdziwy hindus, a więc:
  • Nie używam sztućców, wszystko jem ręką. Wiecie jak fajnie je się np. ryż z sosem ręką? Kapitalnie :) Czuję się jak dziecko, któremu pozwolono jeść rączkami :) Polubiłam ten zwyczaj i sztućce już absolutnie nie są mi już potrzebne do szczęścia!
  • Staram się jeść wyłącznie prawą ręką. W Indiach lewa ręka uważana jest za nieczystą, ponieważ używa się jej zamiast papieru toaletowego (do tego zwyczaju jednak nie dałam się przekonać ;) ). Niestety nie mam takiej wprawy jak hindusi i nie wszystko potrafię jeść używając wyłącznie prawej ręki. Bo jak tu urwać kawałek dość twardego czegoś podobnego do naleśnika używając wyłącznie jednej ręki? Cóż, jest to możliwe, bo oni potrafią, ale ja jednak muszę momentami wspomagać się drugą ręką.
  • Jem wyłącznie wegańskie potrawy. Rodzina, u której mieszkam, nie je żadnego jedzenia pochodzenia zwierzęcego, a więc nie tylko mięsa, ale też np. mleka czy jajek. Mam tylko nadzieję, że mój (skłonny do braków różnych minerałów we krwi) organizm na tym nie ucierpi.
  • Nie jem przy stole, ale siedzac na podlodze po turecku
  • Piję przepyszne soki owocowe (sok brzoskwiniowy jest po prostu genialny!) i jem przepyszne owoce - banany smakują tutaj zupełnie inaczej niż w Polsce, a papaja stała się moim ulubionym owocem.
  • Pijąc z kubka staram się nie dotykać go ustami. Nie wiem dlaczego, ale wszyscy tutaj piją przechylając kubek nieco ponad ustami. Ćwiczę takie sztuczki jednak wyłącznie pijąc wodę, bo ciągle się oblewam ;)
  • Piję pyszne herbaty. Smak zielonej herbaty tutaj to po prostu mistrzostwo! Gdy po raz pierwszy mi ją zaparzono kompletnie nie wiedziałam co powinnam zrobić, ponieważ podano mi dwa naczynia – jedno wyglądające niemal jak zwykły kubeczek, drugie płaskie i szerokie. Okazało się, że hindusi przelewają herbatę wielokrotnie z jednego do drugiego i z powrotem, aby ochłodzić herbatę. Już prawie umiem to zrobić nie oblewając przy tym niczego :) Nie jest to takie proste, bo naczynia te mocno się nagrzewają i ciężko jest je trzymać w ręce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz