wtorek, 28 czerwca 2011

Zmiany

W sobotę przeprowadziłam zajęcia dla dużej grupy - około 50 dzieciaków, a niedziele moglam w koncu troche odpoczac. Spedzilam tez mily wieczor, na pewno napisze o tym cos wiecej nieco pozniej. Zaczelam sie tutaj czuc coraz lepiej. Pogadalam z zona wlasciciela szkoly i wyjasnilam, ze wlasciwie to nie mam zadnego doswiadczenia w prowadzeniu zajec dla dzieci i ze organizowanie ich przez tyle godzin kazdego dnia byloby trudne dla mnie nawet w Polsce, a tutaj - w innym kraju, z inna kultura i w innym jezyku jest to dla mnie ekstremalnie trudne. Pogadalysmy troche o tym na spokojnie i mysle, ze teraz lepiej rozumie moja sytuacje. Zapewniła mnie też, że są bardzo zadowoleni z mojej pracy, a dzieciaki tym bardziej, więc bardzo się ucieszyłam. Poniedziałkowe zajecia udaly sie swietnie. Pobawilismy sie troche, potem pospiewalismy i nauczylam dzieciaki tanczyc poloneza :) Na koniec to one zorganizowaly dla mnie zajecia i nauczyly mnie troche tamilskich zwrotow (jednak w tym obrebie Indii nie uzywa sie jezyka hindi, ale wlasnie tamilskiego).

Tutaj możecie zobaczyć jak moje kochane dzieciaczki tańczyły poloneza :)


A tutaj uczą mnie tamilskiego. Staram się być ich pilną uczennicą :)



Zaczelam sie czuc tutaj coraz lepiej i coraz swobodniej. I nagle nastal czas na trudna decyzje. Otoz przylecial inny wolontariusz z Chin. A poniewaz zglaszalam wczesniej, ze troche mi brakuje tutaj towarzystwa innych studentow, to dostalam propozycje przeniesienia sie wraz z nim do innej szkoly. Nie bylam pewna co zrobic, bo naprawde czuje sie tutaj juz calkiem niezle. Inna sprawa, ze tez nie chcialabym, aby moi gospodarze poczuli sie zle, ze chce zmienic miejsce, bo naprawde robia dla mnie tutaj wszystko, co mozliwe, bym czula sie dobrze, za co jestem im przeogromnie wdzięczna. Okazało się, że mogę pojechać np. na 10 dni i wrócić tutaj znowu, tak więc zgodziłam się. Jest to oczywiście wyzwanie, bo wiadomo - nowa szkoła (znacznie większa - 400 dzieciaków), nowe mieszkanie, inni ludzie... Ale w końcu po to tutaj jestem przecież, by wyzwania podejmować :)



2 komentarze:

  1. Fajnie to wszystko wygląda, wątpię abym był w stanie samemu ogarnac taką grupe tak jak ty, ale żałuje że zrezygnowałem. Adam S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Adaś zrezygnowałeś? Dlaczego? Szkoda :(

    OdpowiedzUsuń